Przeniesione z forum do bluzgania

[Czarna Kijana]

Spróbowałam. Jednak trochę do mnie trafiło, bo założyłam nieco sfatygowany dres. Sfatygował się jeszcze bardziej on sam, ja, oraz kuchnia. Zdążyłam sprzątnąć przed powrotem rodziców na szczęście.

[Ingrid]

Ja może nie będę próbować z tymi ogórkami, ale wierzę w ich zabójczą siłę *histeryczny śmiech psychopaty*. Jeśli umiecie się przeciąc kartką papieru (przypadkiem oczywiście), to należycie do tych 2% ludzi, które to potrafi. U nas w szkole popularne jest cięcie się cyrklem, a właściwie kłucie. po wakacjach ucieknę z tej wiejskiej podstawówki pełnej TrÓ EmO i pójdę do prawdziwego miejskiego gimnazjum. To będzie życie! *wzdycha*

[Stworzonko]

[Czarna Kijana]

U mnie w szkole jest popularne wydrapywanie sobie na rękach cyrklem imienia jakiegoś chłopaka, w którym dziewczyna się buja, ewentualnie udaje, że się buja, bo chce zwrócić na siebie uwagę. Aż żal mi ich.

[Stworzonko]

U mnie w szkole na szczęście nie było mody na emo - w mojej klasie było dokładnie jedno, ale jakieś takie nie bardzo, bo się nie cięło. Czyli nuda... ;)

[Ptaszniczka]

To u mnie jest teraz faza na rysowanie sobie po rękach marichuany (Przyznaję się bez bicia, że to ja rysuję. Żaden inny rysownik nie jest w stanie zmieścić na marichuanie siedmiu listków) i sztucznych blizn po zacięciach na przegubach.

[Ingrid]

U nas to marichuanę sobie na plecakach rysują. Jeśli chodzi o paćkanie sobie po rękach markerem (bo chyba nie cięcie się), to chyba takie trochę w stylu Toli z Blog27...

[Czarna Kijana]

Jedna z moich znajomych nawet sobie na nadgarstku napisała "Before I'll die...".

[Falka]

Co to cyrkli i skóry, to nawet gimnazjum się przed tym nie uchroni. Moje znajome wycinały sobie imiona, inicjały i bzdurne sentencje we wszystkich możliwych widocznych(!) miejscach.

[Ingrid]

Świat schodzi na psy. Naprawdę.

[kura z biura]

Ingrid, Mómin: mariHuana.

[Venes]

Cięcie się cyrklem? A na mnie patrzyli jak na zjawisko, bo rysowałam sobie po dłoniach i dżinsach długopisem albo markerem. Albo pasemka zakreślaczem, jak nie było co robić na fizyce.
I rzeczywiście, marihuana.

[Ingrid]

Jak nie było co robić np. na polskim, to powstawały komiksy. Kiedyś może to opublikuje (kiedy jego bohaterowie nie będą mogli mnie zabić)

[Kazuś]

Genialne dzieci z mojej klasy z gim cięły się żyletką wymontowaną ze strugaczki. Potrzeba matką wynalazców w końcu.

[Czarna Kijana]

u mnie w szkole jest to do tego stopnia modne, że na początku roku na bilansie pielęgniarka szkolna sprawdzała wszystkim ręce, czy sobie przypadkiem ktoś czegoś nie wydrapał/wyciął/namazał markerem (niepotrzebne skreślić).

[Falka]

U nas każą zmywać/zaklejać, a po mundurku rysować też nie można.

[Ingrid]

u nas pisali sobie po mundurkach takie rzeczy jak "zupa z trupa" etc.

[Lisa]

Moja koleżanka wypisuje sobie na rękach "KC ANIA :*"-Ania to jej najlepsza przyjaciółka.Zresztą, K. to barbioch taki.

[Ingrid]

Ja nie miałam w klasie takiego rasowego DaŁnOwAtEgO sŁ!T@. Nie wiadomo jak będzie w gimnazjum.

[Stworzonko]

Ja w podstawówce miałam ich całe stado. Na całą klasę ze trzy osoby były normalne. Za to w gimnazjum było o wiele lepiej. Mam nadzieję, że w liceum też będzie przyzwoicie...

[Lisa]

Rasowych DaŁnOwAtYcH $Ł!tÓff mam w klasie...hmmm...nie mam *w furii rozbija słoik po Gerberku*.A mogło być tak ciekawie!
Pretendujących mam ze dwa:
Klaudia-pół emo, pół słit.Lubi mhroczne klimaty, czasem ubiera się na różowo, wciąż mówi "no lo-ol".
Olga-Jest strasznie infantylna, lubi misie i lalki.Wciąż rysuje ciuchy i opowiada o tym, że chce zostać "arheologiem albo coś z tańcem".Nie wie co to jest Kostaryka.

[Czarna Kijana]

Hmmm... W mojej klasie za wiele ich nie ma, ale jest jedna, w dodatku całkiem normalna i w porządku. Śmieje się z głupich rzeczy, jest fanką Hanny Montany, ale ją lubię, bo jest po prostu sympatyczna. Dziwne, prawda?

[Falka]

Moja klasa posiada:
*fankę Asfaltu, której wydaje się, że Riczi to jej chłopak;
*typowego "techno-boya";
*puszczalską (sama się tym chwali) buntowniczkę, słuchającą disco w polu.

Reszta to w miarę normalni ludzie.

[Lisa]

Hehe, mój kolega chodzi po korytarzach śiewając "Zaufaj mi" lub "Za oknem deszcz...".Jak sam przyznaje, disco-polo to jego ulubiony gatunek muzyczny.

[Kazuś]

Mój chłopak:
- przechodził fazę na emo (znaczy w sumie na sam styl ubierania się)
- nosi buty w czaszki
- prawie zawsze jest ubrany na czarno
- ZAWSZE śpiewa pod nosem
- twierdzi, że Bill z TH jest ładny
- twierdzi, że B27 tworzy fajną muzykę

Ale tak poza tym to ma wiele zalet. A, że nasz gust nie zawsze się pokrywa... W końcu De gustibus non est disputandum.

[Venes]

A ja mam różowiutkie pasemko. Słitaśne takie. I dwa czarne. Na rudo-brązowo-fioletowych włosach. I noszę kolczyki ze słuchawek, globusa, kapsla od piwa, piórka, zatrzaski, końcówki od ładowarki, klocka i paru innych ciekawych rzeczy.
I rysuję sobie po dłoniach i dżinsach. Okazjonalnie łażę z pomalowanymi plecami (skrzydła).
Ajm soł słit!

[Ingrid]

W naszej szkole mieliśmy takie indywidua jak:
- chłopak, który nosił arafatę niezależnie od pogody,
- eeee...tego, no... kochających inaczej.
- dałnowate słity, czyli RoShOfFe ameby kochające Dodę. (sztuk 4)
- dałnowate słity, które wyobrażały sobie, że jak włożą różowe buty z jedną, maleńką czaszką, to są TrÓ EmO (sztuk 7).
- słity, które posiadając bloga z obrazkami zakrwawionych żyletek, uważały się za "czarne anioły" (sztuk 2).

Uwaga, w naszej klasie zdarzył się tylko punkt nr 2.

[Falka]

Co do szkoły:
*słodkie laleczki przesiadujące godzinami w toalecie (sztuk... palców u rąk zabraknie);
*Emo buntowniczki (sztuk 5)

[Kazuś]

A u mnie w szkole jest fajnie. Są indywidualiści, co ubarwia szkolną społeczność, ale to nie to samo co różowe laski. Choć była jedna. Ale jedną to można spokojnie do indywidualności zaliczyć.

[Lisa]

U nas jest tak...nijako.Ostatnie tr00 EmO odeszły, maluchy czasami bawią się w Winxy (czy inne bajki, nie znam tytułów), różowych dziewczynek może kilka się znajdzie...
A idywidua?Nie słyszałam.