FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
Offtop (nie)kontrolowany
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 101, 102, 103  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.antsweet.fora.pl Strona Główna :: Offtopic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:30, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Ja to wszystko przyjmuję trochę jak skazany na śmierć człowiek pogodzony z losem. Generalnie bez emocji, jak trzeba, to trzeba. Trochę cierpienia, ale wszystko da się przeżyć. A w tym wypadku byłam dodatkowo nawet ciekawa, jak to będzie, bo nigdy nie leżałam w szpitalu, no i nigdy nie miałam znieczulenia ogólnego. Śmieszna sprawa.
Chociaż, szczerze mówiąc, mój mózg podchodzi do tego inaczej niż ciało, nad niektórymi rzeczami chyba się nie da zapanować. Mogę powiedzieć, że z pewnością w ogóle nie przeszkadza mi kłucie i pobieranie krwi, wręcz nawet może i to lubię, to kiedy pielęgniarka zakładała mi wenflon, miałam takie tętno, że krew po wkłuciu wytrysnęła na podłogę jak fontanna. Poważnie, czułam jak mi się serce obija o żebra, chociaż w gruncie rzeczy nie bałam się i wyglądałam na raczej wyluzowaną. Taka, ot, ciekawostka.

Furia, nie chcę być wścibska ani nic, więc oczywiście jak nie chcesz, to nie mów, ale co Ci takiego złego zrobili w szpitalu, że już 'nigdy przenigdy'?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:05, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Mniej więcej miesiąc przed moimi siedemnastymi urodzinami miałam zabieg, ale jak dla mnie to była operacja. Usuwano mi guza z piersi, była to zmiana łagodna, ale rosła więc trzeba ją było zlikwidować. Zabieg był wykonany w znieczuleniu miejscowym. Od pewnego momentu czułam wszystko, kiedy mnie lekarz zszywał, to zwyczajnie wyłam z bólu, dostałam potem bardzo silny lek przeciwbólowy, który działał dokładnie 8 godzin. Jedyny plus tego wszystkiego był taki, że dzięki temu, że znieczulenie było miejscowe, nie musiałam zostawać w szpitalu tylko wypisano mnie tego samego dnia do domu. Generalnie to doświadczenie mnie poważnie zdruzgotało, mam schizy na punkcie szpitali, bólu. Największy schiz mam na punkcie porodu, bo pomimo tego, ze to jest raczej u nas w odległych planach, to kiedyś to może nastąpić. Największe obawy mam z powodu tego, że ból jest taki nieobliczalny, nie da się przewidzieć jego długości, mocy, może z Tobą robić co mu się żywnie podoba. Jestem w stanie ogarnąć ból, który mogę przewidzieć, ale każdy inny mnie paraliżuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:07, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Rozumiem, to faktycznie, nie dziwię Ci się. Po takim czymś sama wzdrygałabym się przy jakiejkolwiek wzmiance o szpitalach, brr. Jakiś fatalny koszmar. Ja na szczęście zostałam uśpiona i pierwsze, co pamiętam, to przenoszenie mnie z łóżka, na którym mnie wieźli, do mojego łóżka w sali.
No i swoją drogą nigdy nic podobnego mi się w życiu nie zdarzyło, więc może dlatego mam takie, a nie inne podejście. W niektórych chwilach mówię sobie tak - to cię boli, Justyna! A co mieliby powiedzieć ludzie, którzy połamali się w wypadku? Albo postrzeleni na wojnie? A to się jakoś dzieje i ci ludzie jakoś przeżywają (no wiadomo, nie wszyscy, ale część tak). Tak samo można sobie tłumaczyć właśnie ciążę - niby boli jak diabli, ale przecież od zarania dziejów kobiety rodzą dzieci i jakoś sobie z tym radzą :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:10, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Tak Szapi, ale od zarania dziejów było multum zgonów podczas porodów. Ogólnie do mnie taki argument nie trafia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:20, 25 Wrz 2011    Temat postu:

No może i racja. Ale jakoś zawsze mi się lepiej robi, jak sobie to przedstawię w taki sposób. Jednak wiesz, kiedy już zajdziesz w ciążę, raczej odwrotu od szpitala nie będzie, niezależnie nawet, czy będziesz chciała urodzić, czy też usunąć. Tak czy siak jakieś chirurgiczno-szpitalne zabiegi Cię czekają, niestety, dlatego wolę sobie wmówić, że statystycznie (dobre słowo, szkoda jednak, że nie znam tych statystyk) mało która kobieta umiera przy porodzie. No i że ja nią nie będę, bo dopiero co zmieniłam zdanie i uznałam jednak, że będę mieć dziecko, przed czym się wcześniej wzbraniałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:23, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Generalnie, to karmiąc moją schizę dowiedziałam się o zbyt wielu rzeczach mogących się przydarzyć. Przygnębiający temat, po co w to wchodzić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ktosza
Porn



Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 477
Przeczytał: 16 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere over the rainbow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:36, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Karmienie schiz to zły pomysł. Aczkolwiek nie zamierzam Cię nawracać, broń boże, tym bardziej, że nie jestem fanką dzieci, w żadnym wypadku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:43, 25 Wrz 2011    Temat postu:

Wiesz Ktoszu, ja od dawna na własną rękę schiza nie karmię od dawna, ale co się jakimś znajomym dziecko rodzi to są jakieś problemy, czasami bardzo poważne. Ja mam taką naturę, ze jak mnie jakiś temat dotyczy to robię risercz, bo są rzeczy, które powinno się wiedzieć wcześniej i chcąc nie chcąc schiza rodzi się sama. Mnie się do dzieci nie spieszy, to jest baaardzo odległa perspektywa. Bardzo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdolińska
Parszywy Promenad



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:47, 27 Wrz 2011    Temat postu:

A słyszałyście o trypanofobii kiedyś? Bo posiadam takie cudo (nie stwierdzone oficjalnie, ale inaczej się nie da tego nazwać). Jak ktoś się zbliża do mnie z igłą w celu mi jej wbicia, ba!, nawet jak wiem, że zaraz mi ktos jakąś igłę gdzieś wbije, ba!, jak mi skierowanie na pobieranie krwi wypisują, to dostaję histerii. Płaczę, otulam się ramionami i kładę tułowiem na kolanach, krzyczę, trzęsę się, wchodząc do gabinetu łapię się drzwi, framugi, wszsytkiego po kolei, staram się wyjść, jak byłam mała, to zwiewałam za kratę w rejestracji u siebie w przychodni, myślałam, że będę tam bezpieczna. Zapanować nad tym nie idzie, jak już siądę na tym strasznym krzesełku do pobierania krwi, to najpierw trzeba mnie na siłę wyprostować, potem zmusić, żebym podała rączkę, co skutkuje tylko wielkim wrzaskiem, a jak już dam rączkę i czuję tę igłę w skórze, to wrzeszczę jak zarzynane zwierzę.
U kosmetyczki mam podobnie, acz delikatniej (wrastające paznokcie = wizyty non stop). Mam teraz taką, której ufam i dzięki temu ona w ogóle może pracować, ale początki były ciężki, bo jak tylko wyjmowała coś metalowego co wyglądało na ostre, to zabierałam nogi i mówiłam, że się dotknąć nie dam. Teraz już lepiej, poza tym, przeszła z metalu na wykałaczki, to też mi dobrze robi. I nienawidzę frezarki do paznokci. Na sam widok mi słabo....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:29, 28 Wrz 2011    Temat postu:

Łoooł, to musi ci dość utrudniać życie. Nie zazdroszczę, u mnie nie ma z tym problemów.

Yyyyyyy że tak zapytam, co to jest frezarka? A, tak, google nie gryzie, sprawdziłam sobie. Nigdy czegoś takiego nie widziałam, może to dlatego, że ilość moich wizyt u kosmetyczki... hmm... A nie, byłam raz, ostatnio, na depilacji.


Ostatnio zmieniony przez Szapi dnia Śro 1:31, 28 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdolińska
Parszywy Promenad



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:18, 28 Wrz 2011    Temat postu:

Utrudnia, na szczęście rzadko, gorzej by było, jakbym miała np. cukrzycę. Prawdopodobnie poprzez długie wystawienie na bodziec bym to w końcu pokonała (psychologia rozszerzona się kłania :D), aczkolwiek chwilowo nie mam w planach terapii szokowej. Pomyślę, jak mi się zachce dzieci mieć.

No dobrze. A teraz na serio. Forum, niech forum pomoże! Otóż... Podoba mi sie jeden taki chłopak z maturalnej klasy. Jest boleśnie przystojny i ma uroczy miękki akcent, jak mówi po polsku (Lwów wita :)) Jednakowoż nie wiem, co z tym fantem zrobić, gdyż do odwaznych nie należę i oprócz łapania jego spojrzenia chwilowo na nic poważniejszego odwagi nie mam (a sztuczki z oczami mi się już kończą, mam ograniczony repertuar!). Mogę w sumie udawać, że czegoś nie rozumiem z matmy (istota ta boska jest geniuszem matematycznym, robi ponoć zadania z matmy dla rozrywki w czasie wolnym), ew. pójśc na kolanach i prosić o korki z chemii (które by mi się jednak istotnie przydały...). Znajomych wspólnych praktycznie nie mamy, lubię się wprawdzie z paroma osobami z jego klasy, ale to raczej babskie grono, pomijając chłopaka mojej koleżanki z klasy, z którym się oboje lubimy. Jednak nie zacznę się nagle przyjaźnić z cudzym facetem, tylko dlatego, że się lubi z facetem, który mi się podoba.
Pomóżżżżcie..... (Ja wiem, że to brzmi jak kącik porad z Bravo, ale on mi zaraz na studia wyjedzie, i tyle go będę widziała.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:54, 28 Wrz 2011    Temat postu:

Ja się nie znam na takich rzeczach, wierzę w przeznaczenie. ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:25, 29 Wrz 2011    Temat postu:

Magdolińska, uuuh. Trudna sprawa.
Chciałabym pomóc, ale sama mam dość ograniczoną wiedzę i doświadczenie w tej kwestii. Miałam jak dotąd tego farta, że jeśli chłopak mi się podobał, to właśnie kontakt wzrokowy, a potem rozmowa/wspólne śmianie się i jakoś dochodziło do tego, że wykazywał się inicjatywą. Zwykle jednak mieliśmy wspólne towarzystwo, więc było to ułatwione. Aczkolwiek często gęsto byłam też zachwycona urodą jakiegoś chłopaka, na tym się kończyło, przechodziło i tyle. Nie umiem więc zbytnio ci pomóc, ale jeśli on zauważył twoje starania - sztuczki z oczami, to nic więcej nie musisz chyba robić, tylko czekać. Wnioskuję, że jest inteligentny i zrozumiał, jakie to sygnały, więc następny kro należy raczej do niego. No, ale nie wiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdolińska
Parszywy Promenad



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:29, 29 Wrz 2011    Temat postu:

Szapi napisał:
Magdolińska, uuuh. Trudna sprawa.
Chciałabym pomóc, ale sama mam dość ograniczoną wiedzę i doświadczenie w tej kwestii. Miałam jak dotąd tego farta, że jeśli chłopak mi się podobał, to właśnie kontakt wzrokowy, a potem rozmowa/wspólne śmianie się i jakoś dochodziło do tego, że wykazywał się inicjatywą. Zwykle jednak mieliśmy wspólne towarzystwo, więc było to ułatwione. Aczkolwiek często gęsto byłam też zachwycona urodą jakiegoś chłopaka, na tym się kończyło, przechodziło i tyle. Nie umiem więc zbytnio ci pomóc, ale jeśli on zauważył twoje starania - sztuczki z oczami, to nic więcej nie musisz chyba robić, tylko czekać. Wnioskuję, że jest inteligentny i zrozumiał, jakie to sygnały, więc następny kro należy raczej do niego. No, ale nie wiem.


Uwagę zwrócić musiał, bo drugi już dzień sam się pierwszy spojrzał. :D (Cieszę się jak dziecko z podstawówki :D), acz muszę zbastować z chodzeniem za nim, bo gdzie się biedak nie obróci, tam mnie widzi (aczkolwiek mam większośc lekcji w takiej sali, że w większości przypadków gdzie by się nie szło, to się ją mija :D). A dzisiaj, po krótkiej wymianie zdań z koleżanką (-Chodź, Gabi, coś ci musze powiedzieć. - No co chcesz? - Ale nie, to na góre musisz pójść. - Na górę, po cholerę? <wchodzi> Ok, rozumiem, dobre miejsce, dobre miejsce.), zostałam usadzona na schodach w dobrym miejscu widokowym, po czym podeszła do mnie dziewczynka jakaś z informacją, że wygrałam wybory do młodzieżowej rady miasta. Jako objaw radości wydałam z siebie dosyć nieartykułowany okrzyk. Nie było siły - musiał spojrzeć w kierunku dźwięku. :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:23, 29 Wrz 2011    Temat postu:

Magdolińska napisał:
Uwagę zwrócić musiał, bo drugi już dzień sam się pierwszy spojrzał. :D (Cieszę się jak dziecko z podstawówki :D)

No to czego chcieć więcej? Wiadomo, że z dnia na dzień nie staniecie się parą zakochaną na wieki. A, widać, wszystko idzie ku dobremu chyba.

Cytat:
muszę zbastować z chodzeniem za nim, bo gdzie się biedak nie obróci, tam mnie widzi

No to uważaj, żeby nie przesadzić, bo jak za bardzo będziesz za nim łazić, to może się zniechęcić. Zawsze wydawało mi się, że to tylko takie gadanie "najpierw rób krok do przodu, a potem udawaj, że ci nie zależy" i takie tam, ale swego czasu wypróbowałam to na własnej skórze i, o dziwo, się sprawdziło. Być może jak ty trochę spasujesz, przekonasz się, że tym razem to on pojawia się tam, gdzie jesteś ty albo coś w tym rodzaju :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdolińska
Parszywy Promenad



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:51, 29 Wrz 2011    Temat postu:

Szapi napisał:
Magdolińska napisał:
Uwagę zwrócić musiał, bo drugi już dzień sam się pierwszy spojrzał. :D (Cieszę się jak dziecko z podstawówki :D)

No to czego chcieć więcej? Wiadomo, że z dnia na dzień nie staniecie się parą zakochaną na wieki. A, widać, wszystko idzie ku dobremu chyba.

Cytat:
muszę zbastować z chodzeniem za nim, bo gdzie się biedak nie obróci, tam mnie widzi

No to uważaj, żeby nie przesadzić, bo jak za bardzo będziesz za nim łazić, to może się zniechęcić. Zawsze wydawało mi się, że to tylko takie gadanie "najpierw rób krok do przodu, a potem udawaj, że ci nie zależy" i takie tam, ale swego czasu wypróbowałam to na własnej skórze i, o dziwo, się sprawdziło. Być może jak ty trochę spasujesz, przekonasz się, że tym razem to on pojawia się tam, gdzie jesteś ty albo coś w tym rodzaju :)


Ja mam zasadę: jeszcze trzy dni mnie widzi (mamy słynne wspólne okienko we wtorek), a od środy mnie nie ma. Stoję tyłem, odwracam głowę itp. Raz mi się to sprawdziło i to jak marzenie po prostu. Facet z milczącego, cudem skłanianego do rozmowy, po pół dnia ignorowania zrobił się nagle bardziej gadatliwy ode mnie. :D

Fakt jest jednak taki, że ja się go trochę boję. Nie wiem. Ma taką dominację w oczach (nie wiem, czy to ma jakiś sens, to zdanie). Zresztą, czy wam się bogaty Ukrainiec nie kojarzy z mafią? :D Bo mi strasznie. :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:59, 30 Wrz 2011    Temat postu:

Hahaha, no może i trochę.
Ale taka "dominacja w oczach" jest dość atrakcyjnym materiałem, moim zdaniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdolińska
Parszywy Promenad



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:31, 30 Wrz 2011    Temat postu:

Szapi napisał:
Hahaha, no może i trochę.
Ale taka "dominacja w oczach" jest dość atrakcyjnym materiałem, moim zdaniem.


Szapi, wręcz bym rzekła, że to jest wyjątkowo atrakcyjny, nogozmiękczający materiał. :D Jeszcze można to, dodatkowo, sztucznie podkęcić. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:42, 05 Paź 2011    Temat postu:

Jak ja nienawidzę mojego wychowawcy!!! Coś mu kiedyś zrobię, no nie wytrzymam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Śro 20:36, 05 Paź 2011    Temat postu:

Wracam po nieobecności spowodowanej brakiem Internetu.
Z tym podrywaniem to ja w liceum gościa, który mi się podobał prosiłam o korki z fizyki. Tłumaczył mi twardo przez kilka godzin. Okazało się jednak, że nie umie tłumaczyć i Kwakająca musiała przejąć misję edukacyjną, co nie przeszkodziło mi wyściskać go jak dostałam 4 ze sprawdzianu. Tak czy inaczej mimo ponad czterech lat starań nic nie wskórałam. Chłopak traktował mnie jak koleżankę, więc nie mogę powiedzieć, że taktyka skuteczna, ale możesz spróbować. A jeśli potrzebujesz pomocy z chemii to pisz do mnie na gg: 7578208, zazwyczaj na niewidocznym, ale często jestem i chętnie pomogę.
Szapi, co Ci zrobił wychowawca? Szykować tłuczek do mięsa i służyć Ci pomocą?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magdolińska
Parszywy Promenad



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:35, 05 Paź 2011    Temat postu:

Szapi napisał:
Jak ja nienawidzę mojego wychowawcy!!! Coś mu kiedyś zrobię, no nie wytrzymam!


Szapi, ja mam jutro doświadczenie z chemii, zaczęłam czytać opis, nakazują się diabelnie zabezpieczać, może wyprodukujemy coś bardzo groźnego, to ukradnę trochę i zastosujemy na twoim wychowawcy? :D

Kazuś napisał:
Wracam po nieobecności spowodowanej brakiem Internetu.
Z tym podrywaniem to ja w liceum gościa, który mi się podobał prosiłam o korki z fizyki. Tłumaczył mi twardo przez kilka godzin. Okazało się jednak, że nie umie tłumaczyć i Kwakająca musiała przejąć misję edukacyjną, co nie przeszkodziło mi wyściskać go jak dostałam 4 ze sprawdzianu. Tak czy inaczej mimo ponad czterech lat starań nic nie wskórałam. Chłopak traktował mnie jak koleżankę, więc nie mogę powiedzieć, że taktyka skuteczna, ale możesz spróbować. A jeśli potrzebujesz pomocy z chemii to pisz do mnie na gg: 7578208, zazwyczaj na niewidocznym, ale często jestem i chętnie pomogę.
Szapi, co Ci zrobił wychowawca? Szykować tłuczek do mięsa i służyć Ci pomocą?


Stwierdziłam, że zrobię z siebie idiotkę i polecę do niego z kalkulatorem, że niby nie pamiętam, jak się w niego logarytm wpisuje (że w kalkulator). Już byłam zmobilizowana, ładnie ubrana, z równo pomalowanymi paznokciami (okazuje się, że umiem), gotowa do ataku... a tu się okazało, że nie ma sorki od geo i prześliczny kolega mafiozo ma redukcję, więc nie będzie bez sensu siedział w szkole, czekając na redukcję, żebym się na niego mogła rzucić z moim kalkulatorem. W który, notabene, umiem wpisać logarytm. :D Ale i tak będę próbowała, zawsze jest następny wtorek. :D
A jak będę potrzebowała pomocy, to napiszę na pewno, chwilowo przeszliśmy do budowy atomu, jakiejś na bardzooooo dziwnym poziomie, rozpisywać powłoki musimy tylko do wapnia, a w zeszłym roku trzaskałam podpowłoki bez mrugnięcia okiem. Uroki IB... :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:15, 06 Paź 2011    Temat postu:

Facet jest cholernie irytujący. Nie dość, że kompletnie nie nadaje się na wychowawcę, bo nic nie potrafi ogarnąć, nigdy nic nie wie, ciągle o czymś zapomina (np. o tym, że jego wychowankowie to 2a, a nie 3b). Nie da się z nim nic ustalić, ani nic mu wytłumaczyć, a o czymś takim jak dyskusja też chyba nigdy nie słyszał. Jest niekonsekwentny. W dodatku uczy historii w nudny i beznadziejny sposób.
A osobiście nie lubię go też dlatego, że nakazał mi siedzieć naprzeciwko siebie, na pierwszej ławce i ostatnio jego ulubionym zajęciem jest darcie się na mnie.
Wczorajsza sytuacja dobiła mnie już kompletnie. Siedzimy, historia. Na ostatniej lekcji mieliśmy zastępstwo z innym historykiem, co prawda nie przerobił z nami całego tematu, bo nie zdążył, ale lekcja była naprawdę fajna i ciekawie prowadzona - z satysfakcją poinformowaliśmy o tym naszego historyka, delikatnie dając mu do zrozumienia, że jego lekcje są raczej tego przeciwieństwem. Pojął aluzję i wkurzył się na nas, wziął więc mojego kolegę do odpowiedzi.
No i się zaczęło. Zaczął go pytać drobiazgowo z rzeczy, których nie omówiliśmy na tym zastępstwie, a kiedy zaczęliśmy protestować, wydarł się na nas, że skoro tamta lekcja była taka wspaniała, to powinniśmy to wiedzieć. Potem cofnął się do wcześniejszych tematów, ale jego pytania nadal nie były z tego, co omówiliśmy na lekcji. Zwróciłam na to uwagę (zresztą nie tylko ja, ale siedziałam najbliżej), na co on się wydarł, że mam się nie odzywać, bo przecież dwa tygodnie nie było mnie w szkole, więc skąd mam niby wiedzieć, co było na lekcjach. Zdążyłam odpowiedzieć, że mam notatki z tej lekcji... Przerwał mi krzycząc, że sama sobie przeczę, że przed chwilą mówiłam, że nie mam napisanego w zeszycie tego, o co pyta, a teraz mówię, że mam. No tak, miałam notatki z tej lekcji, ale nie dał mi dokończyć, że nie ma w tych notatkach niczego, o co on pyta (a notatki pokserowane od jednej z lepszych i pilniejszych uczennic). Zamilkłam, bo wyglądał, jakby miał ochotę wstać z krzesła, wychylić się i złapać mnie za szyję.
Pytał dalej. Spojrzałam na koleżankę z rzędu obok, która również wcześniej brała udział w dyskusji, a teraz siedziała z tak komicznie skrzywioną ze złości miną, że aż się uśmiechnęłam. Ale przysięgam, nie wydałam nawet najcichszego odgłosu śmiechu (jednak, jak się przekonałam, nie wszyscy odróżniają śmiech od uśmiechu). W tym momencie znów mnie przestraszył, bo wydarł się na mnie po raz kolejny, zarzucając mi, że ciągle się "głupio chichram" jak to określił, że staram się zrobić z siebie "klasową lalkę" (wtf?), że prezentuję haniebną postawę i coś tam znów dodał o blondynkach (nie jestem blondynką, w dodatku wiele razy tłumaczyliśmy mu, że nie życzymy sobie, żeby w naszym towarzystwie odnosił się do takich krzywdzących stereotypów, bo niektóre blondynki z mojej klasy to osobiście obraża - nie zadziałało). Odpowiedziałam, że przecież nic nie zrobiłam. Zgadnijcie, jaką miał na to ripostę? "No właśnie, nic nie robiłaś!!!" Spytałam, co według niego powinnam robić, kiedy on odpytuje mojego kolegę. Kiedy odpowiedział "siedzieć" opadły mi ręce. "A co robię? Przecież siedzę." Stwierdził (krzycząc oczywiście, a jakżeby inaczej, mówienie normalnie jest dla plebsu, a co), że powinnam przemyśleć swoje zachowanie i zastanowić się nad sobą.
Słowo daję, ledwo wytrzymałam do dzwonka, żeby nie podnieść się, pieprznąć go w ten pusty łeb, wyjść i nigdy już nie wrócić, żeby nie narażać się na jego towarzystwo. To właśnie jego osoba jest głównym powodem, dlaczego w następnym tygodniu nie jadę na wycieczkę trzydniową, bo uznałam, że nie wytrzymam z nim trzy dni pod rząd, godzina w godzinę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Czw 17:16, 06 Paź 2011    Temat postu:

Skąd ja to znam... Wiesz, nie pocieszy Cię to pewnie, ale na studiach za takie odpowiedzi miałabyś jego przedmiot w plecy choćby nie wiem co. Na studiach możesz spuścić głowę i bić się w piersi. Ja w zeszłym semestrze podpadłam pewnej pani (nawet nie z własnej winy) i babka non stop wydzierała się na mnie, że jestem niedorozwiniętą emocjonalnie idiotką. A ja mogłam tylko przytaknąć, bo i tak nie chciała mi dać zaliczenia. Przez całe wakacje pokazywała mi swoją wyższość i że ona może wszystko, a ja nic. Kłamała, że jej nie będzie we wrześniu i zmuszała mnie do pisania do niej i błagania o wyznaczenie terminu w czasie wakacji. Jechałam specjalnie ponad cztery godziny do Krakowa i tyle samo z powrotem, żeby zadała mi jedno pytanie (takie dla idioty) i powiedziała, że zalicza mi. Z jednej strony miło, że zaliczyła, z drugiej...
Magdolińska a co za doświadczenie? Ogólnie organiczna jest bardzo toksyczna, a R i S bardzo pocieszające. R i S w sensie te wyrażenia zagrożenia i ostrożności czy jakoś tak podobnie:). Jak nam na organicznej kazali to wypisywać to okazało się, że wszystko jest rakotwórcze, trująca, niebezpieczne dla kobiet w ciąży i organizmów żyjących w środowisku wodnym.
Wiecie co, mam dość. Drugi dzień dzisiaj byłam na uczelni i podsumowując tak ciężkiego semestru jeszcze nie miałam. W sumie każdy jest cięższy od poprzedniego. Mam z dwoma wykładowcami, którzy oblewają po 90% roku i jeszcze jednym, który też robi niezły pogrom. Wszystkie te przedmioty są ciężkie, multum pamięciówy, do rozwiązywania zadań potrzebna bardzo zaawansowana matematyka, której na zajęciach z matematyki oczywiście nie było. Bo, po co? Ludzi na moim wydziale do nauki napędza już chyba tylko nienawiść do tego kierunku. Jedyna motywacja to chęć ukończenia tego i ucieknięcia jak najdalej. Projekty wyglądają jak na razie przerażająco. Plan zajęć koszmarny, pełen okienek, wykładowcy najgorsi z możliwych... Już mam dość. Za chaos w poście przepraszam, ale właśnie wróciłam z uczelni, nic jeszcze dzisiaj nie jadłam, jestem zmęczona i boli mnie głowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:39, 06 Paź 2011    Temat postu:

Kazuś, biedna ty. Pewnie cię też to nie pocieszy, ale mój brat na kompletnie innych studiach ma podobnie jeśli chodzi o relacje wykładowcy - studenci. Ale to raczej nie pociesza, tylko załamuje.
No cóż, możemy się tak wzajemnie nie-pocieszać tylko, taki nasz marny los ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Pią 9:21, 07 Paź 2011    Temat postu:

Zamówiłam dwa tygodnie temu twardy dysk na Allegro, wpłaciłam pieniądze z konta Darka, przesyłka miała zostać nadana kurierem, najpóźniej dzień po zaksięgowaniu wpłaty. Przez dwa tygodnie nie miałam dostępu do Internetu, a dysku jak nie było, tak nie ma. Gość odpisał, może nie agresywnie, ale żadnego przepraszam, że to MOJA wina, bo wysłałam z nieswojego rachunku. Na aukcji nie gość nie pisał, że wpłata musi być z konkretnego rachunku, a w tytule przelewu podałam numer aukcji i nick. Eh...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:35, 07 Paź 2011    Temat postu:

To była osoba fizyczna czy przedsiębiorca? Generalnie to koleś ma na wysłanie 30 dni ustawowo więc i tak z podjęciem odpowiednich kroków musisz poczekać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Pią 14:51, 07 Paź 2011    Temat postu:

Dzisiaj podobno poszło. Zobaczymy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Furia
Trzecia ręka



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 1267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z uOsiedla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:12, 07 Paź 2011    Temat postu:

Otwórz paczkę przy kurierze. W razie czego, spiszecie protokół szkody.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazuś
Mroczny zaklinacz klawiatury



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 2177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Niska

PostWysłany: Sob 11:19, 08 Paź 2011    Temat postu:

Paczka idzie nie do mnie, tylko do firmy taty, ale tam mają doświadczenie z kurierami, więc mam nadzieję, że problemu nie będzie. I mam nadzieję, że gość wysłał ją na dobry adres...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szapi
Japończyk



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ale że co?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:42, 13 Paź 2011    Temat postu:

Od wczorajszego popołudnia mam druciaka na zębiskach. Tak się tylko chciałam pochwalić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.antsweet.fora.pl Strona Główna :: Offtopic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 101, 102, 103  Następny
Strona 102 z 103

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     www.antsweet.fora.pl: Przyległość blogowa.     
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin